Heh, oglądam "Diabeł ubiera się u Prady", szlifując kolejne elementy mojego nowego domku. Samo szlifowanie ścianek, podłóg i całej reszty pewno z miesiąc mi zajmie, bo jak znajdę kilka godzin tygodniowo to będzie wszystko, ale jestem i tak zadowolona. Zamiast śnić o cholernych pracach, śnię o domku... wymyslam projekty itd. A to relaksuje, jak nic innego. Przejrzałam dzisiaj moje ozdobne papiery i znalazłam nie tylko piękny bordowy udający welur, idealny na podłogę do sypialni na poddaszu, ale także fenomenalny papier w zlote kwiaty, taki ala pergamin, genialny na tapete, tylko jeszcze nie zdecyodwałam gdzie. Kilka próbek tapet zamówionych na etapie kursów wnętrzarskich tez się może przydać na oryginalne i fajne podlogi.
Teraz tylko kombinuję, skąd by tu kasę wytrzasnąc na prenumeratę interentowej wersji "Dollhouse Miniature", "Amercian Miniaturist" i "Dolls House World" oraz subskrypcję DollhouseTV. Znowu mnie walnęło i to z całej siły, ale to mnie cieszy, Jednym z powodoów, dla których ostatnio w doła wpadłam, obok idiotycznej, zabijhającej pracy, był brak relaksujących zajęć. A domki to relaks niesamowity... szkoda tylko, że tak mało znany w Polsce.
Jak znajdę chwilę, założę grupę na Yahoo dedykowaną swapom między polskimi miniaturzystkami (jedna chętna, oprócz mnie, już jest), a zagraniczni uczestnicy też będą mile widziani. Ale to za kilka dni pewno dopiero. W poniedziałek jadę na tygodniowe szkolenie, i niby lapa biore, ale na taktaku to tak znowu nie poszaleję, żeby zbyt dużo zdziałać w sieci.
Oj, powinnam jeszcze ciuchy przebrać i wybrać coś na ten wyjazd. I kosmetyki przejrzeć. Przez ostatnie lata nie miałam żadnej potrzeby, żeby się malować, ale idą zmiany w tym temacie, to tak na marginesie.
Ok, kończy się przerwa na reklamy, więc wracam do filmu i do szlifowania.
Hej:))) Oj bardzo dobrze, że Cię walnęło miniaturowo znów:))))
OdpowiedzUsuńBuziaki,
Alienora