Teraz napiszę trochę o moim pierwszym domku, który na pewno obecnie zrobiłabym inaczej, ale i tak uważam za rewelacyjny, jako że była to moja pierwsza próba w tym kierunku. Pamiętam, z jakim zapałem szlifowałam wszystkie części i bejcowałam, szlifowałam i lakierowałam.
Facecika nabyłam na eBayu, ale był golutki, więc ubranko mu sama uszyłam z kawałka skóry. Koń zasadniczo nie jest dollhousowski, ale pasuje skalowo (1:12), to zabawka firmy Breyer's. Drzewko i figurka lwa to elementy używane do makiet kolejowych.
Kolejne ujęcie. Widać trochę więcej domku. Facecik ma szalik z tasiemki, bo miał brzydką szyję, którą należało zamaskowac. Wyszedł trochę jak gej, ale trudno.
A tu scenka piknikowa z drugiej strony ogrodu. Stół i stołeczki wygrzebałam na targu staroci za grosze. blat był miejscami porysowany, były nawet jakieś napisy, taki fajny, używany od dawna zestaw. Jedzonka to moje pierwsze próby pracy w modelinie, jeszcze bardzo dalekie od ideału, ale bawiłam się nieźle.
Widoczny w tle grill to moje kolejne dzieło (kilka takich sprzedałam nawet na eBayu, miały wzięcie) - grill zrobiony jest z plastikowych kileiszków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz