Łazienka to jedno z fajniejszych pomieszczeń w domku. Podloga zrobiona jest z płytek wyciętych z kartoników z próbkami farb, które są dostępne w sklepach typu Obi i Castorama w USA. Pudełeczka z kosmetykami to głównie 'printables'. Z prysznica byłam strasznie dumna, bo zrobiłam go od początku do końca sama. Zasłona jest z torebki sniadaniowej udekorowanej naklejkami. Sloneczniki na pierwszym planie zrobione są z papieru i materiału.
Wazon, w którym stoją słoneczniki tio końcówka od patyka do sterowania żaluzjami:))) Dywanik- delfin to rysunek z gazety naklejony na materiał. Szlafrok uszyłam sama według znalezionego gdzieś wykroju. Firanka z kawałka czegoś, nie pamiętam dokładnie czego.
A to już dół, dokładnie kuchnia. Oryginalnie domek nie był na dole przedzielony, a ścianka pochodzi z pudełka po cygarach i miała od razu półki, tylko je ozdobiłam wycinankami. rzeczy na półkach to mieszanina znalezionych na targu staroci, prontables i robionych przez mnie z modeliny. Mebelki to tzw. 'kit bashing' i w ogóle wszystkie meble w kuchni robione były z zestawu do samodzielnego montazu i poddane sporym zmianom projektowym. Poduszki sama robiłam z materiału kupionego na pierwszej wystawie miniatur, na jakiej byłam (Bishop Show w Nowym Yorku), naklejka wiadomo. Ogólnie jabłko jest motywem przewodnim w kuchni. Naczynka kupione w sklepie z miniaturami odkrytym na Manhattanie (niestety, okazało się, że tamten przy Union Square zdązył przestać istnieć, ale znalazłam inny), a talerz na którym leżą sery to guzik. Jedzenie to moje dzieło. Obrus zrobiony jest z dekoracyjnej chusteczki higienicznej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz